Wednesday, August 19, 2015

Nowy Szlak Jedwabny

Kiedy w dysputach publicznych nasze mądre głowy dywagują na temat bezpieczeństwa Polski, prawie wcale nie próbują zdefiniować czym jest owo bezpieczeństwo Polski. Nie sądzę aby Szogun Koziej definiował bezpieczeństwo Polski w ten sam sposób co Ziemkiewicz, Michnik, Walesa, czy Janecki. Na pewno powstałaby dość ciekawa książka gdyby poproszono naszych mędrców o zdefiniowanie owego pojęcia. Ciekaw jestem, który z nich pierwszy przywołałby casus ministra Becka? Jak wszyscy wiemy, bo nam to powiedział Bronek Komorowski, Radek Sikorski, Donald i Szogun Koziej, Polska jest bezpieczna choć są podpalacze z pochodniami. Znany Profesor Stefan widzi podpalaczy każdego 10 miesiąca, na miesięcznicach w kościołach w całej Polsce.  Żarty jednak odłożę na bok, bo i temat jest dość poważny.

Pojęcie bezpieczeństwa państwa obejmuje:
  • Integralność terytorialna.
  • Bezpieczeństwo wewnętrzne obywateli przed kataklizmami, kryminalistami i złoczyńcami.
  • Ochrona prawna obywateli i osób narodowości danego państwa znajdującymi się poza granicami państwa.
  • Ochrona wewnętrzna i zewnętrzna podmiotów handlowych, przemysłowych danego państwa oraz pozostałych podmiotów ekonomicznych.
  • Ochrona dóbr kultury.
  • Ochrona języka.
  • Ochrona szerokopojętych dóbr intelektualnych.
  • Ochrona dobrego imienia Państwa.
  • Ochrona politycznych interesów.
  • Ochrona dróg handlowych.
  • Ochrona systemu prawnego.
  • Ochrona praw obywatelskich lub jak kto woli podmiotowości człowieka na terenie państwa bez względnu na status prawny danej osoby
Praktycznie każda instytucja w państwie jest powiązana z jego bezpieczeństwem. Wojsko, policja, straż graniczna pilnują integralności terytorialnej. Policja i cały aparat wymiaru sprawiedliwości zajmuje się bezpieczeństwem wewnętrznym państwa. Administracja, policja, wojsko, straż pożarna, służby medyczne są odpowiedzialne za bezpieczeństwo państwa podczas kataklizmów naturalnych. System edukacyjny i instytucje kulturalne dbają o rozwój i ochronę kultury i morale państwa. Tak, powtarzam truizmy tylko nie każdy z nas rozumie zależności i funkcje wszystkich instytucji państwa w zapewnieniu szerokopojętego bezpieczeństwa. Stąd też wynikają dość zabawne i żenujące bomoty Stuhra, Wajdy, Konrada o państwie, patriotyzmie i narodzie.

Poziom bezpieczeństwa państwa można precyzyjnie obliczyć używając do tego odpowiednich modeli matematycznych. W USA opracowywaniem takich modeli matematycznych zajmują się wyspecjalizowane instytucje jak Rand Corporation czy Stratfor oraz wiele innych prywatnych firm konsultingowych. Czy Polska posiada zespól opracowujący podobne modele matematyczne? Śledząc wypowiedzi Komorowskiego, Schetyny, Sikorskiego, Kozieja, śmiem w to wątpić. Nie ten poziom intelektualny. W Polsce nadal pokutuje scheda intelektualna po Giedroyciu i jego Kulturze. Jest to kamień młyński naszych "elit" intelektualnych, które uwielbiają słowo pisane. Tworzą opasłe traktaty polityczne oparte na "wydaje mi się", wróżeniu z fusów, które albo podważają polski romantyzm lub też na nim się opierają. Fraza, która przyciąga uwagę polskiego intelektualisty z młyńskim kamieniem paryskiej "Kultury" u szyi jest: "My Polacy to....". Przewija się ona przez praktycznie wszystkie publikacje naszych zawodowych myślicieli. (Janion, Ziemkiewicz, Cat-Mackiewicz, Kuroń, Michnik, Zychowicz itp.)

Inna dość ciekawą cechą naszych zawodowych mędrców, jest prowadzenie jałowych debat o zmarnowanych szansach, niewykorzystanych zwycięstwach, i "polskiej głupocie". Ostatnio Pan Zychowicz raczył się podzielić swoimi przemyśleniami o Wojnie Polsko-Bolszewickiej, obciążając Piłsudskiego winą za utrwalenie komunizmu/bolszewizmu w Rosji. Książki Zychowicza nie czytałem i nie zamierzam tracić na nią czasu. Debaty Wujów Dobra Rada o Powstaniu Warszawskim, Wojnie Polsko-Bolszewickiej, Jałcie, Monte Cassino, określam jako dywagacje o tym czy Acan Twardowski mógł dolecieć kogutem na księżyc czy też nie?

Pan Jacek Bartosiak wyraźnie odstaje od grona naszych etatowych myślicieli. Potrafił odciąć kamień ideologii Giedroycia. Zaczął zrozumiale tłumaczyć na czym polega i jak wygląda opracowywanie planów strategicznych. Dość trzeźwe spojrzenie Pana Bartosiaka z odrobina cynizmu uczyniło z niego swego rodzaju celebryte wśród nowego pokolenia urodzonego już po 1989 roku. Pokolenia, które nie zostało skażone bibułą, "Kultura", "elitarnością opozycji", publikacjami z drugiego obiegu. Pokolenia dla którego kuplety Kuronia i Michnika są kompletnie nie zrozumiale, ot grafomania i nic więcej! To nowe Pokolenie, na które patrze z nieukrywanym podziwem i duma, zna języki, jest obyte ze światem, zna dobrze nasza historie, jest rozumne i dumne. Nie jest on jedyna osoba poruszającą problem "pragmatycznego" spojrzenia na zagadnienia związane z bezpieczeństwem państwa. Nowy sposób myślenia reprezentują też osoby już starsze wiekiem, Pan Waszczykowski, Pan Chodakiewicz, Pan Roman Kluska i do pewnego stopnia Pan Jarosław Kaczyński. Pominę Pana Kukiza. Opinie kuglarzy, grajków i kabotynów nie powinny być brane pod uwagę.  Tyle gwoli wstępu.

Chciałbym przedstawić i omówić ciekawy wykład Prof. Paul-a Lacourbe. Chiny przeżyły niebywałą tragedie w XIX i w XX wieku. W XIX wieku Chiny zostały brutalnie skolonizowane przez ówczesne potęgi europejskie. (Można by powiedzieć naszych sojuszników.) Kulminacja tragedii Chin była bestialska okupacja japońska. Rządy komunistów nie były sielanka i pochłonęły miliony ofiar niewinnych ludzi. Mimo tych wszystkich niewyobrażalnych nieszczęść, Chiny stały się potęgą gospodarczą  i militarną . Chińczycy są dumni z osiągnięć swojego Państwa pomimo korupcji i poważnych problemów wewnętrznych. Nie będę pisał peanów na temat Chin. Skupie się na omówieniu wykładu Prof. Lacourbe, który zwięźle przedstawia jakie wnioski wyciągnęły władze (lub jak kto woli cale społeczeństwo) Chin z tragedii których doświadczyło. Warto się uczyć od ludzi, którzy podobnie jak my Polacy, przeszli szlak łez ludobójstwa, poniżenia, kolonializmu, głodu, biedy i pomimo tych wszystkich nieszczęść, wbrew wszelkim przeciwnościom losu, potrafili odnieść sukces. Warto spojrzeć na Koreę Poludniowa, Chiny, Wietnam, Kambodżę, Malezję, Indie i zapytać się jak Oni poradzili sobie z hiobowymi nieszczęściami?


Wykład Prof. Paul-a Lacourbe polecam w szczególności tym, którzy wyjechali lub planują wyjechać z Polski za chlebem. Prof. Lacourbe zaczyna swój wykład opowiadając jak z biegiem czasu zmieniał i przewartościowywał swoje poglądy. Prof. Lacourbe wyszedł w świat z Qindao, małego, trzy milionowego miasta. Jak typowy Słoik, wyjechał z prowincji na studia do Szanghaju. Byle jak najdalej uciec z prowincji tam gdzie jest normalnie! Drogę powrotna zaoram tak, że powrotu do czworaków nie będzie.

Pozwolę sobie na dygresje, Słoiki są wszędzie, w Polsce, USA, Peru, Francji. Wszystkie Słoiki mają takie same motywacje, różni ich jedynie narodowość i kolor skóry. Peruwiańskie Słoiki emigrują do Limy, amerykańskie Słoiki jadą do Nowego Yorku, polskie Słoiki emigrują bądź to do Warszawy bądź do Londynu, chińskie Słoiki lubią Szanghaj lub Hong Kong. Kinematografia amerykańska poświeciła wiele taśmy perturbacjom amerykańskich poszukiwaczy szczęścia w Big Apple. Amerykański Słoik F. Scott Fitzgerald napisał obowiązkową powieść każdego prowincjonalnego konkwistadora marzyciela pod tytułem Wielki Gatsby. Powieść Fitzgeralda wraz z różańcem powinna znaleźć się w każdym tłumoku wyruszającego w świat Słoika.

Wróćmy jednak do wykładu Prof. Lacourbe. Ktoś w końcu przekonał Pana Profesora aby przyjrzał się prowincjonalnej mieścinie z której uciekł. Okazało się, że dziś, rodzinne miasto Pana Profesora ma populacje 8.5 miliona ludzi, dochód per kapita w wysokości $117 miliardów dolarów. a wzrost ekonomiczny jest na poziomie 17% rocznie. Węgry maja populacje 10 milionów ludzi i dochód narodowy na poziomie $127 miliardów dolarów, zaś wzrost ekonomii dużo poniżej 10%. Słoik z Qindao dorósł i stał się szanowanym Profesorem, który z duma i pokora opowiada jak człowiek światły przewartościowuje swoje poglądy. Jak deko zamkniętego słoika się odkręca.

Prof. Lacourbe przedstawia niewątpliwy sukces swojego miasta w szerokim kontekście historii Chin. Opowiadając o swoim mieście, a zarazem o przewartościowaniu swoich poglądów, Prof. Lacourbe tłumaczy słuchaczom  główne założenia kompleksowego rozwoju Chin, którego integralna częścią jest obrona państwa. Rozwój którego nie da się obronić przed zagrożeniami jest bezwartościowy. Dzieci się chroni przed chorobami aby mogły się poprawnie rozwijać. Władze miasta budują infrastrukturę sanitarno-higieniczna żeby zapewnić poprawne warunki rozwoju i tym samym ochronić populacje przed epidemiami. Podobne zabiegi są prowadzone na szczeblu międzynarodowym. Chiny nie są państwem jednolitym narodowościowo w europejskim rozumieniu słowa "naród", więc politykę rozwoju dostosowują do swoich uwarunkowań wewnętrznych. Pomimo różnic wewnętrznych, Chiny są jednolite pod względem szeroko pojętej "dumy narodowej/państwowej" i "etosu" nowoczesnych Chin. Własnie ten etos i duma emanują z wykładu Prof. Lacourbe. Państwo może być istna mozaika kulturową i językową, a zarazem posiadać wspólny mianownik/spoiwo, który łączy mieszkańców. Jest to typowa cecha każdego imperium. Przed wojna kiedy uczono Łaciny i historii Rzymu, truizmy o których pisze były powszechnie znane i rozumiane. Dziś, po 47 latach komuny i 25 latach PRL-bis, wiedza, którą posiadali nasi przodkowie nie istnieje w powszechnym obiegu i wymaga przypomnienia.

Spoiwem, wspólnym mianownikiem, fundamentem na którym buduje się imperium jest agregat składający się z systemu zunifikowanej administracji, zunifikowanego prawa, zunifikowanego systemu miar, handlu, polityki obronnej chroniącej i zapewniającej rozwój, rozwiniętej sieci komunikacji, łatwo przyswajalna, dynamiczna i dominująca kultura. Wszystkie te cechy posiadają państwa, które określa się jako imperialne lub dominujące na arenie międzynarodowej (Chiny, USA, Anglia, Niemcy, Francja). I Rzeczpospolita, w czasie swojej świetności, a był to okres przeszło 300 lat, rozumiała źródło swojego sukcesu. Musze przypomnieć te oczywiste oczywistości bo nie każdy zdaje sobie z nich sprawę. Postać Jana Zamoyskiego, założyciela Zamościa, jest najlepszym przykładem jak owo spoiwo działa w tworzeniu lokalnego imperium, które przekłada się na siłę państwa jako całości. Celowo przywołuje postać Jana Zamoyskiego bo jest to wzór godny naśladowania. Jan Zamoyski podobnie jak Prof. Lacourbe i wielu, wielu z nas, spędził lata poza granicami swojego kraju ojczystego. Wiedza jaka zdobył przełożyła się na rozwój potęgi rodu Zamoyskich, a także na rozwój potęgi Rzeczpospolitej. Władysław Zamoyski pięknie kontynuował dzieło swojego wybitnego przodka. Po dziś dzień czerpiemy ze spuścizny rodu Zamoyskich. Mamy wzory i czas najwyższy po nie sięgnąć i je rozwinąć niż dywagować z Panem Zychowiczem o tym czy imć Twardowski mógł dolecieć na księżyc.

Prof. Lacourbe wyraźnie powiedział, że głównym celem całego społeczeństwa, bez względu na podziały polityczne i etniczne, jest niepodległy i podmiotowy byt Chin. Niepodległość i podmiotowość Chin, gwarantuje indywidualne bezpieczeństwo każdego mieszkańca. Chińczycy, są świadomi i dumni ze swoich osiągnięć z przeszłości, wiedza jakie upokorzenia ich spotkały gdy utracili kontrole nad swoim państwem, a co za tym idzie nad swoim losem, i wyciągnęli logiczne wnioski.

Cel został zdefiniowany. Władze Chin klarownie przekazały cel jaki pragną osiągnąć całemu społeczeństwu. W przekazie umiejętnie wykorzystano propagandę, politykę historyczna i osiągnięcia sportowe. Tym samym zmobilizowano społeczeństwo do wysiłku jaki jest niezbędny do osiągnięcia sukcesu. Prof. Lacourbe wspomniał także że klarownie zdefiniowano dwie słabe strony Chin:
  • Gospodarka jest skoncentrowana u wybrzeży Chin.
  • Gospodarka jest uzależniona od międzynarodowej wymiany handlowej.
Zdefiniowanie celu oraz słabych punktów pozwoliło Chinom na opracowanie kompleksowego planu rozwoju całego państwa. Budowa Nowego Szlaku Jedwabnego łączącego Azję z Europa w pewnym sensie rozwiąże problem uzależnienia Chin od szlaków morskich. Polityka regionalna i ekonomiczna tworzy alternatywę dla dominacji USA w basenie Morza Chińskiego i Pacyfiku. Dziś 90% importu z Azji do Europy płynie statkami. Szlak lądowy pozwoli skrócić czas transportu kontenera z Chin do Europy z 30 dni do 15. Tym samym zmniejszy się koszt spedycji. Teoretycznie droga lądowa obniży zużycie ropopochodnych paliw napędowych. Nowy Szlak Jedwabny  pozwoli na zacieśnienie relacji ekonomicznych i handlowych Chin z pozostałymi państwami basenu Morza Chińskiego i tym samym bezpieczeństwo Chin będzie oparte głównie na powiązaniach ekonomicznych i politycznych, zaś nowoczesne siły zbrojne będą jedynie gwarantem bezpiecznej wymiany handlowej i porozumień międzynarodowych.

Nie bez powodu Prof. Lacourbe udzielił swojego wykładu w Budapeszcie. Geografia ma olbrzymie znaczenie w polityce. Budapeszt podobnie jak Lwów jest jednym z głównych węzłów kolejowych w Europie i z powodu swojego położenia na brzegach Dunaju będzie odgrywał kluczowa role na Nowym Szlaku Jedwabnym. Lwów także będzie jednym z głównych węzłów na Nowym Szlaku Jedwabnym. Z Lwowa będzie szlo jedno z głównych połączeń kolejowych na południowy-zachód Europy przez Słowację, Węgry, Czech, Austrię, Niemcy do Francji. Przez Lwów będzie szla linia łącząca z Nowym Szlakiem Jedwabnym państwa basenu Morza Czarnego: Rumunie, Bułgarię, Turcję, Grecję a także Bałkany i Włochy. Dzisiejsza Ukraina, a zwłaszcza jej południe, odgrywa strategiczna role w rozwoju Nowego Szlaku Jedwabnego. Jest to niebywała okazja dla Polski.

Strategia bezpieczeństwa Polski nie może się opierać jedynie o struktury NATO i sojusz z USA. Jak nas uczy historia, sojusz z USA, Anglią i Francją kosztował Polskę utratę 1/3 terytorium, utraciliśmy niepodległości, spalono nam miasta i a za koszmar wojny odpłacono Teheranem i Jałtą. Linia Curzona powinna nam codziennie przypominać co oferują nam nasi sojusznicy z "zachodu". Powinniśmy wziąć przykład z Chińczyków i zdefiniować nasze cele jako naród. Powinniśmy rozsądnie zdefiniować nasze słabości i podobnie jak Chińczycy przygotować wielopokoleniowy plan rozwoju. Nas nie stać na jałowe dyskusje serwowane przez Pana Zychowicza o Becku i III Rzeszy. Pomysły Giedroycia powinny zostać odrzucone jako kompletne bzdury. Patrząc na Wschodnia Ścianę widzimy jakich mamy sojuszników. Linia Curzona zdefiniowała podejście Europy Zachodniej i USA do Polski i naszych interesów narodowych. Teheran i Jałta zdefiniowały jak nasi sojusznicy traktują Polskie i całe nasze społeczeństwo. Tragedia Smoleńska 10 kwietnia 2010 roku tylko potwierdziła, że stosunek państw zachodnich do Polski nie uległ zmianie i w razie zagrożenia Polska zostanie rzucona na pożarcie.

Skoro wiemy, że nasi "sojusznicy" to zwykle szuje i kanalie, czas poszukać sobie dodatkowych sojuszy, nie tylko wśród sąsiadów, ale sięgnąć dalej aż do Azji. Sojusze oparte na wspólnych interesach handlowych i politycznych są z reguły trwalsze niż jakikolwiek pakt i sojusz militarny. Szkoda, że mało który historyk wspomina podróże Piłsudskiego i Dmowskiego do Japonii, a przecież tam pozyskano fundusze niezbędne do stworzenia polskich organizacji paramilitarnych. Polska leży na Nowym Szlaku Jedwabnym i  w interesie Chin będzie posiadanie sojusznika, który może być lewarem w negocjacjach z Niemcami, Francją i Anglią. Mamy dobre relacje z Japonią, Indiami i wieloma innymi krajami azjatyckimi. Umiejętna polityka zagraniczna wobec Azji, może korzystnie przesunąć pozycje Polski z peryferii dostarczającej tanią silę roboczą (białych niewolników) do państwa kluczowego i podmiotowego. Dla naszych "sojuszników" jesteśmy Chinami z przełomu wieków XIX i XX. Jak wyciągniemy poprawne wnioski z wykładu Prof. Lacourbe staniemy się państwem nowoczesnym, pełnym dumy ze swoich osiągnięć o zdrowych ambicjach.        

Paweł Szymański