Monday, May 2, 2016

Trump czy Clinton? Tryper czy kila? Syfilis czy dżuma?

Nadchodzące wybory w USA będą miały bardzo duży wpływ na byt Polski i całego naszego narodu. Polska nie jest państwem niepodległym ani podmiotowym. Nie jest bo naród zrzekł się tej niepodległości i podmiotowości. Zrzekł się mentalnie, bojąc się konsekwencji jakie niesie podmiotowy byt. Podmiotowość wymaga trwania przy swoich racjach. Podmiotowość wymaga niezłomnej wiary w swoje własne wartości, morale i ideały. Podmiotowość eliminuje relatywizm i chodzenie na kompromisy w krytycznych dla życia momentach. Tak rozumiał podmiotowość Generał Emil Fieldorf wybierając haniebna śmierć przez powieszenie zamiast współpracę z komunistami. Tak rozumiał podmiotowość Kapitan Henryk Dąbrowski wybierając beznadziejną walkę z pancernikiem niż kapitulacje. Tak rozumieją podmiotowość ludzie niezłomni, dlatego zawsze będą żyć w biedzie i mieszkać w kawalerkach z ciemna kuchnią lub kończyć w bezimiennych dołach śmierci jak Pilecki. Tak też rozumiał podmiotowość Józef Beck mówiąc że:
Pokój jest na pewno celem ciężkiej i wytężonej pracy dyplomacji polskiej. Po to, aby to słowo miało realną wartość, potrzebne są dwa warunki : 1) pokojowe zamiary, 2) pokojowe metody postępowania. Jeżeli tymi dwoma warunkami Rząd Rzeszy istotnie się kieruje w stosunku do naszego kraju, wszelkie rozmowy, respektujące oczywiście wymienione przeze mnie uprzednio zasady, są możliwe. Gdyby do takich rozmów doszło - to Rząd Polski swoim zwyczajem traktować będzie zagadnienie rzeczowo, licząc się z doświadczeniami ostatnich czasów, lecz nie odmawiając swej najlepszej woli.
Pokój jest rzeczą cenną i pożądaną. Nasza generacja, skrwawiona w wojnach, na pewno na pokój zasługuje. Ale pokój, jak prawie wszystkie sprawy tego świata ma swoją cenę, wysoką, ale wymierną. My w Polsce nie znamy pojęcia pokoju za wszelką cenę. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.
Celowo wymieniłem Józefa Becka, z którego przy każdej okazji szydzi nasz kochany koryfeusz nowoczesnej Polski, szklanych domów, i sybaryta myśli Romana Dmowskiego, Rafał Ziemkiewicz.

Honor? Czy można szafować życiem milionów istnień ludzkich w imię honoru? Pojęcia względnego? W Polityce nie ma moralności. Polityk nie może sobie pozwolić na honor, po prostu nie stać go na taki luksus. Etyka i moralność to przejaw, słabości, infantylizmu, głupoty, a także naiwności polityka. W polityce nie ma miejsca dla ludzi o mocnych, pozytywnych postawach moralnych. Polityk ma być skuteczny, przebiegły, po prostu ma być cynikiem, socjopatą. Na tym polega ta gra. Takie wnioski wyciąga się słuchając Pana Rafała. Tak tez uważają fani Pana Rafała.

Pozwolę sobie zacytować mały fragment kazania Jana Pawła II, ze spotkania z młodzieżą na Westerplatte i zestawić z przemówieniem Becka aby ukazać niezwykłą prostotę opinii ferowanych przez Pana Rafała. Czym jest ten honor na który powołuje się Beck? Czym są te zadania i wartości od których nie wolno się uchylić? Czy można i czy powinno wypracować kompromis wbrew własnemu sumieniu z socjopatą? Drobna dygresja, Pan Rafał publicznie może szydzić jedynie z Becka, wyżej już nie sięgnie.
Wiemy, że tu, na tym miejscu, na Westerplatte, we wrześniu 1939 roku, grupa młodych Polaków, żołnierzy, pod dowództwem majora Henryka Sucharskiego, trwała ze szlachetnym uporem, podejmując nierówną walkę z najeźdźcą. Walkę bohaterską. Pozostali w pamięci narodu jako wymowny symbol. Trzeba, ażeby ten symbol wciąż przemawiał, ażeby stanowił wyzwanie dla coraz nowych ludzi i pokoleń Polaków. Każdy z was, młodzi przyjaciele, znajduje też w życiu jakieś swoje „Westerplatte”. Jakiś wymiar zadań, które musi podjąć i wypełnić. Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić. Nie można „zdezerterować”. Wreszcie — jakiś porządek prawd i wartości, które trzeba „utrzymać” i „obronić”, tak jak to Westerplatte, w sobie i wokół siebie. Tak, obronić — dla siebie i dla innych.
Miejmy świadomość że robotnicy strajkując latem 1980 roku ryzykowali swoim życiem. Dobrze wiedzieli do czego są zdolni komunistyczni zbrodniarze. Dziesięć lat wcześniej, w grudniu 1970 roku, ich koledzy zapłacili krwią za to co Jan Paweł II określił jako: "Jakąś słuszną sprawę, o którą nie można nie walczyć. Jakiś obowiązek, powinność, od której nie można się uchylić." Patrząc na miliony Polaków, które opuściły kraj za chlebem i lepszym życiem, widząc los Henryka Lenerciaka i wille Bolka na Polankach, zadajemy sobie pytanie czy było warto? Idąc za trumną "Łupaszki", patrząc na doły śmierci na  Łączce, pytania o sens tej ofiary wypełniają nasze głowy. Jest tylko jedna rzecz w życiu ludzi, narodów i państw, która jest bezcenną. Tą rzeczą jest honor.... 

Esencja wartości naszego narodu jest zwarta w hasłach Bóg Honor Ojczyzna i Miłość  Żąda Ofiary. Ostatnie hasło zostało wyhaftowane na sztandarze polskich lotników przez siostry benedyktynki w okupowanym Wilnie. Sztandar z Wilna do Sztokholmu przemycił japoński dyplomata Chiune Sugihara, następnie sztandar trafił do Anglii. Jest to następny symbol niezłomnej postawy garstki szaleńców, którzy rzuca wszystko na stos w obronie wartości w które są dla nich święte. Owszem ci co przeżyją straceńców będą opowiadać o polskiej głupocie, romantyzmie, bezmyślności. Będą się puszyć, cytować Cata-Mackiewicza, pisać epokowe dzieła o pięknym, zbiorowym, samobójstwie, a przecież można było się dogadać jak Bolek z totolotkiem przy Okrągłym Stole? Używając logiki Ziemkiewicza i Zychowicza można postawić tezę, że gdyby Profesor Kazimierz Bartel zgodził się na uformowanie kolaboracyjnego rządu to uratowałby tysiące ludzkich istnień, może nie byłoby hekatomby Powstania Warszawskiego, i polskie elity uszłyby jakoś z życiem? Rafał Ziemkiewicz i Piotr Zychowicz są głównymi trybunami rozsądnego cwaniactwa. Znajomy wspominał, że ich dzieła można kupić w każdej Biedronce. Leżą miedzy biografią Danuty Wałęsowej i wspomnieniami Moniki Jaruzelskiej. Nie twierdze, że zdrowy rozsądek Pana Rafała jest równie prymitywny jak totolotek Bolka, ale cwaniactwo Donka, już powinno budzić podziw i szacunek? A jednak, ku mojemu zaskoczeniu, lud woli Anne Walentynowicz z jej kawalerką niźli mędrca Europy z will na Polankach? (Ot, niereformowalne Polactwo, Panie Ziemkiewicz...). Fundamentalnym założeniem Okrągłego Stołu był dogmat, że można się dogadać z bandytami poprzez wypracowanie kompromisowych rozwiązań. Z ludźmi którzy mają odmienny system wartości etycznych. Z ludźmi o odmiennej kulturze. W ten sposób unika się tragedii Prof. Bartla. Odrzuca postawę Becka. Wybrano "rozsądek" w imieniu niedojrzałego narodu. O ile się nie mylę, Pan Ziemkiewicz nie należy do entuzjastów Okrągłego Stołu?

Dużymi krokami zbliża się moment w którym my jako naród będziemy poddani następnej probie. Właściwie to już jesteśmy jej poddawani, jednak po wyborach w USA, nacisk na Polaków zwiększy się. Ciężko jest wyrokować jak silny będzie nacisk, ale jeżeli nie przygotujemy się mentalnie i duchowo to przeżyjemy serie bardzo dotkliwych rozczarowań. Znowu będziemy oskarżać siebie o głupotę i naiwność. Nie jesteśmy ani głupi ani naiwni.

Pani Hilary Clinton na Światowym Zjeździe Kobiet powiedziała
“Deep-seated cultural codes, religious beliefs and structural biases have to be changed for the sake of giving women access to reproductive health care and safe childbirth. Far too many women are denied access to reproductive health care and safe childbirth, and laws don’t count for much if they’re not enforced. Rights have to exist in practice — not just on paper.

Laws have to be backed up with resources and political will, And deep-seated cultural codes, religious beliefs and structural biases have to be changed. As I have said and as I believe, the advancement of the full participation of women and girls in every aspect of their societies is the great unfinished business of the 21st century and not just for women but for everyone — and not just in far away countries but right here in the United States.”
Program Pani Clinton jest jasny i klarowny. Dla Pani Clinton, wszystkie wartości chrześcijańskie, stanowiące fundament naszego narodu, to nic innego jak głęboko zakorzenione zabobony i przesady, które musza być zmienione i dopasowane do ideologi Pani Clintonowej. Cały nasz 1000 letni dorobek ma być zlikwidowany po to aby w tym konkretnym wypadku, kobiety miały prawo dokonywać aborcji na żądanie. Dla Pani Clinton, aborcja nie jest morderstwem, ale zabiegiem chroniącym zdrowie kobiety. Całe nauczanie Jana Pawła II jest niczym innym jak "Deep-seated cultural codes, religious beliefs and structural biases" . Nasza podmiotowość, nasze JA, nic kompletnie nie znaczy. W przemówieniu Pani Clinton chodzi jednak o coś więcej niż aborcje. Pani Clinton chce doszczętnie wyrugować wartości chrześcijańskie i pojecie grzechu. Kod chrześcijańskiej etyki to głęboko zakorzenione zabobony ograniczające kobiety, piętnujące homoseksualizm, to bariera dla multikulturowego społeczeństwa. Tylko gruntowna i głęboka ideologiczna zmiana, poparta twardym egzekwowaniem litery prawa pozwoli na wyrugowanie zabobonów i doprowadzi do równości, braterstwa, sprawiedliwości i pokojowego współistnienia.

Ludzie którzy przeżyli komunę doskonale znają slogany Pani Clinton z łam Trybuny Ludu, transparentów pierwszomajowych i haseł na bilbordach "Socjalizm to Pokój i Sprawiedliwość". Polacy ze swoimi pielgrzymkami na Jasna Górę, Światowymi Dniami Młodzieży, Błogosławionym Popiełuszką, Janem Pawłem II, 1050 leciem Chrztu Polski i rzekomą homofobią, będą wdzięcznym polem do eksperymentowania. Pani Clinton jak tylko zasiądzie w Białym Domu, zajmie się Ciemnogrodem nad Wisłą, wszak jest to ostatni bastion "zabobonów" w Europie! Tu nie powinniśmy mieć żadnych złudzeń. Pani Clinton będzie miała do dyspozycji cały zestaw narzędzi do obróbki Polaków. A i chętnych do pomocy znajdzie nie tylko w KODzie, ale także pośród oświeconych elit z Czerskiej, zaprawionych w bojach z ciemnogrodem i Taplarami.

Pan Donald Trump kreuje się na anty-systemowego trybuna pokrzywdzonych Amerykanów. Taki bardziej wykształcony Lepper-Kukiz jeszcze do tego z pieniędzmi i w garniturze. Pan Trump zafascynowany jest Putinem. Gra na strunie aksjomatu amerykańskiego izolacjonizmu. Podsyca fobie anty-imigranckie, głównie skierowane przeciwko Latynosom, którzy w przeważającej większości są katolikami. Polacy często zapominają, że USA jest krajem protestanckim, o bardzo silnej i dynamicznej masonerii. Mało kto w Polsce słyszał o Bob Jones University a zwłaszcza o teologach z tej uczelni, którzy uważają Papieża za antychrysta a katolików za sektę. Amerykańscy protestanci finansowali meksykańską rewolucje kulturowa o której opowiada film Cristiada z Andy García w roli głównej. Jeżeli dodamy do tego obrazka twórczość Aleksandra Dugina, w której postulował likwidacje katolicyzmu i eksterminacje Polaków, to obrazek jaki przed nami stoi w postaci Pana Trumpa nie rysuje się za wesoło. Pan Trump chce się dogadać z Putinem, który wprowadza w życie idee Dugina jakie spisał w psychopatycznym dziele Podstawy geopolityki (1997). Pan Trump jest przedsiębiorcą znanym z wielu skandali, które w Polsce określa się mianem przekrętów lub walków. Panu Trumpowi nawet nie zadrży ręka aby poświecić los milionów Polaków w imię własnego widzimisię i ego. Dla narcyza i megalomana liczy się stołek i blask reflektorów. Pan Trump wielokrotnie mówił ze liczy się tylko sukces. Second place is a first loser. (Zdobywca drugiego miejsca jest pierwszym przegranym). Pan Trump nie wie co to jest podmiotowość człowieka. Na podmiotowość nie ma miejsca w świecie biznesu. Liczy się tylko zysk i końcowy rezultat. Tu nie ma miejsca na sentymenty. Jego nie obchodzi ciemnogród nad Wisłą.

Polska eksportuje do USA towarów o ogólnej wartość 5 miliardów dolarów rocznie. Niemiecki eksport towarów do USA wynosi 130 miliardów dolarów rocznie. Samo to zestawienie powinno uzmysłowić nam, że ani Pani Clinton ani Pan Trump z Polakami nie będzie rozmawiać o żadnych istotnych dla Polski sprawach. My nie jesteśmy podmiotem gospodarczym ani też politycznym dla USA. Stoimy na pozycji dość irytującego petenta oddzielającego Rosję od "cywilizowanej" Europy. Dla wielu państw Polska jest barierą oddzielającą Azję od "nowoczesnego" świata, od handlu. USA i Rosja mają wspólny fundament. Oba państwa powstały jako państwa handlowe. Waregów ani Mongołów nie interesowała ludność zamieszkująca ziemie miedzy Bałtykiem i Morzem Czarnym. Oni ją podbili i całkowicie podporządkowali wąskiej elicie. Ludzie stali się obiektem a nie podmiotem. Podobny proces, aczkolwiek bardziej wyrafinowany, stworzył unikalne państwo jakim jest USA. Owszem pisze w dużym uproszczeniu, ale elitą trzymającą władzę i pieniądze w USA są WASP's (White Anglo-Saxon  Protestants), jest to ten sam pień z którego wyszli Waregowie. Ten temat jest zbyt obszerny, wiec nie będę go dalej rozwijał.

Będziemy musieli sobie poradzić albo z Tryprem w postaci Pana Trumpa albo z Kiłą w postaci Pani Clinton. Pan Ziemkiewicz i Pan Zychowicz będą mieli niezwykłą okazje wypróbować swoje teorie sprytnego cwaniaczka. Kto wie, może odświeża pomysł Szewczyka Dratewki z baranem dla smoka? Co potrafi cwaniaczek z targowiska handlujący tanimi parasolkami można było zobaczyć na przykładzie Donalda Tuska. Z jałowych dyskusji w klubach starszych lub młodszych panów mało wynika. Ludzie lubią słuchać "mądrzejszych" aby utwierdzić się w swoich przemyśleniach. Przecież nie idzie się wysłuchać kogoś kto burzy nasz światopogląd?! Zapominamy, że USA narzuciła Polsce Linie Curzona. Administracja Georga Busha była żyrantem porozumień Okrągłego Stołu. Rand Corporation o której słyszeli w Polsce tylko nieliczni, odegrała niesłychanie ważną role w formowaniu transformacji Polski. Z Wikileaks wynika, że to dzięki Rand Corporation Profesor Sylwester Kaliski odwiedził USA. Bardzo ciekawe są też opracowania Rand Corporation o polskiej opozycji z lat 1970-80. Można śmiało postawić tezę, że Rand Corporation wypracowało strategie polskiej transformacji. Polska nie posiada instytucji kalibru Rand Corporation!

Ponownie nawiąże do slow Papieża z Westerplatte:
Człowiek jest sobą poprzez wewnętrzną prawdę. Jest to prawda sumienia, odbita w czynach. W tej prawdzie każdy człowiek jest zadany samemu sobie. Każde z tych przykazań, które wymienia z przekonaniem młody rozmówca Chrystusa, każda zasada moralności, jest szczególnym punktem, od którego rozchodzą się drogi ludzkiego postępowania, a przede wszystkim drogi sumień. Człowiek idzie za prawdą tutaj wyrażoną, którą równocześnie dyktuje mu sumienie, albo też postępuje wbrew tej prawdzie. W tym miejscu zaczyna się istotny dramat, tak dawny jak człowiek. W punkcie, który ukazuje Boże przykazanie, człowiek wybiera pomiędzy dobrem a złem. W pierwszym wypadku — rośnie jako człowiek, staje się bardziej tym, kim ma być. W drugim wypadku — człowiek się degraduje. Grzech pomniejsza człowieka.
A wiec jednak ten honor jest ważniejszy niż śmierć? A jednak wybór Fieldorfa był słuszny? Przecież jak to twierdzi Zychowicz, można było się dogadać z Hitlerem. Przecież nasze durne elity pchnęły nas do cudzej wojny jak to twierdzi Ziemkiewicz, czy też  analityk Rand Corporation, Pan Jacek Bartosiak.

Ławrientij Beria uzasadnił mord na polskich oficerach i policjantach pisząc, że "stanowią zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy sowieckiej". Teraz zastanówmy się co się stanie jeżeli elity od Pani Hilary Clinton i od Donalda Trumpa dojdą do tych samych wniosków co Ławrientij Beria? Czy uda nam się zacwaniaczyć? Słowa Beri trzeba traktować jako swego rodzaju Modus Operandi socjopatów, którzy postanowili stworzyć nowego Adama o którym pisała w swoim wierszu Wiesława Szymborska. 16 karmelitanek z Compiègne także uznane zostały jako zdeklarowanych i nie rokujących nadziei poprawy wrogów władzy. Podmiotowosc sióstr karmelitanek nie miała żadnego znaczenia. Zostały skazane i stracone za uporczywe trwanie przy, jak to Pani Clinton stwierdziła w swoim przemówieniu, głęboko zakorzenionych przesądach i zabobonie. Aby mógł powstać nowy Adam z wiersza Pani Szymborskiej, Czerwoni Khmerzy wymordowali ponad milion swoich rodaków ponieważ nie rokowali nadziei poprawy i byli wrogami władzy. Karol Marks uważał, że Serbowie jako naród prymitywny, nie rokujący nadziei poprawy powinni zostać eksterminowani. Dla socjopatów nie jest istotna podmiotowość narodu ani indywidualnego człowieka. Istotna jest wola Oświeconych Elit. Wolą elit było stworzenie Linii Curzona, oddanie Litwy, Łotwy, Estonii komunistycznym zbrodniarzom. Wolą "oświeconych" elit był Okrągły Stół. Naród nie upoważnił "opozycji" do negocjacji w swoim imieniu ze zbrodniarzami. Oświecone Elity po prostu sobie uzurpowały takie prawo, pozbawiając naród podmiotowości. Wolą administracji USA było i nadal jest utrzymanie umowy Okrągłego Stołu w mocy. Oświecone Elity uznały, że naród, Polacy, nie dorośli do demokracji! Zaś Pani Clinton uważa, że zabobony musza być wyrugowane w bo ona wie lepiej jak ma wyglądać nowy Adam. U Trampa nowy Adam jest ucieleśnieniem darwinizmu społecznego. Słaby ma się słuchać silnego. Bogaty to mądry a biedny głupi. Rysiek Sobiesiak i Henio Stokłosa są mądrzy a Andrzej Gwiazda i Krzysztof Wyszkowski są głupi. Granice Jugosławii nie miały żadnego znaczenia, bo Elity stwierdziły, że ma powstać Kosowo. Putin chce zabrać Krym...czemu nie? Jakoś ta sprawę uregulujemy. A ci co nie rokują nadziei na poprawę....to do dołu! Wszystko jest płynne i zmienne, jak to twierdzi Pan Jacek Bartosiak.

Czy można się dogadać z socjopatą? Czy można wypracować jakiś kompromis z Panią Clinton w którym zaakceptuje nasz Ciemnogród a my pójdziemy na pewne ustępstwa w sprawie np. aborcji? Będzie to taki korytarz miedzy Rzesza a Prusami. Powiedzmy że Trump dogada się z Putinem nie tylko w sprawie Krymu, ale także odda mu pod protekcje Kurlandy i Inflany, a to oznacza koniec NATO i powrót do czasów PRL. Redukcje Polski do wylęgarni bocianów, skansenu zamieszkałego przez geriatryków. Czy nam jako społeczeństwu taka sytuacja odpowiada? Jakie są nasze ambicje? Gril, kielbasa, piwo, ciepła woda w kranie, mecz w TV? Do czego nam jest potrzebna podmiotowość?

Podmiotowosc nie niesie za sobą jedynie cierpienia, rozgoryczenia, śmierci, upodlenia i biedy. Każdy z nas powinien zastanowić się czym jest podmiotowość i jakie niesie za sobą korzyści? Jaki jest jej koszt. Jeżeli uważamy, że ofiara życia naszych bohaterów miała sens i my identyfikujemy się z ich życiem. Jeżeli ów patriotyzm, jaki dziś manifestujemy oddając im cześć, nie jest jedynie przelotna stadionową modą, to powinniśmy mieć świadomość że czeka nas poważna próba.

http://mateusz.pl/jp99/pp/1987/pp19870612a.htm
Czego mogę życzyć wam, młodym na ziemi ojczystej, którzy wzrastacie w trudnych nieraz warunkach materialnych, czasem wręcz z jakimś poczuciem beznadziei? Czego mogę wam życzyć?
Myślę, że w tym punkcie z pewnością się nie mylimy, odczytując tekst ewangeliczny. Ta perspektywa, którą ugruntowują w nas słowa Chrystusa, jest dla człowieka, od młodości, źródłem moralnej mocy. Chłopiec, dziewczyna, którzy nauczą się obcować z Bogiem na gruncie wewnętrznej prawdy swego sumienia, są mocni. Mogą stawić czoło przeróżnym sytuacjom, nawet bardzo trudnym.

Paweł Szymański