Prezydent Władimir Putin versus Roman Dmowski
Zadałem sobie trud przetłumaczenia z języka rosyjskiego obszernego fragmentu wywiadu jaki przeprowadził Tucker Carlson z Prezydentem Rosji Władimirem Putinem. (Link do rosyjskiej wersji http://kremlin.ru/events/president/transcripts/interviews) Właściwie nie jest to wywiad a przemówienie. Postanowiłem zestawić ten wywiad z drugim artykułem Romana Dmowskiego dotyczącym kwestii ukraińskiej jaki się ukazał na łamach Dziennika Wileńskiego w 1931 roku.
Prawda jest tylko jedna. Owszem Ksiądz Profesor Józef Tischner w Historii Filozofii po Góralsku stwierdził, że istnieją trzy prawdy: świento prowda, tyś prowda i gówno prowda. Wieszcz Stanisław Bareja w filmie Miś, odkrył, że istnieje też prawda czasu i prawda ekranu.
Lekcja historii udzielona przez Prezydenta Putina zalicza się do tej prawdy czasu i prawdy ekranu, która genialnie zilustrował Mistrz Bareja. Ludom stepowym nie można się dziwić, że historia to żydowska hagda, owa prawda czasu i ekranu, w której kot odszczekuje psom z dworu siedząc na prasłowiańskiej gruszy, która tak naprawdę jest wierzbą. Problem jednak polega na tym, że duża część polskiego społeczeństwa przytaknie owym “prawdom” wygłoszonym przez Prezydenta Putina. Taki jest rezultat ordynarnego przepisywania historii Polski przez PRL-owskich tłuków z doktoratami i ich spadkobierców pokroju noblistki Olgi Tokarczuk. Przypomnę co pisał o jej twórczości polski Żyd rodem z Lwowa Stanisław Lem:
Czytałem niedawno książkę Tokarczuk o „Lalce”. To jest nie tylko mowa-trawa, ale również dowód na to, że autorka studiowała psychologię w ubiegłych wiekach. „Lalka” to nie tylko piękna książka o miłości, która z „Hymnem o Perle” ma tyle wspólnego, że Izabela Łęcka mogła nosić sznur pereł. Innych związków nie widzę. Książka ta zirytowała mnie tak, że więcej niż połowy nie uczytałem. Nie wykluczam, że na ostatnich stronach mogły się w niej znaleźć jakieś mądrości, ale wątpię, bo to jest dobre dla dziesięcioletnich dzieci, ale nie dla mnie. Tokarczuk do tego stopnia obraziła mój rozum, że chciałem napisać polemikę, ale uznałem, że gra jest niewarta świeczki, bo musiałbym jej książkę przeczytać do końca.
Skutki pracy pseudonaukowej takich luminarzy jak Helena Michnik sa tragiczne dla naszego państwa i narodu. Niestety historia naszego państwa i narodu została przekształcona w groteskę w którą wierzy duza część polskiego społeczeństwa. Historia Polski jest w ohydny sposób wykorzystywana w walce ideologicznej i politycznej w ramach narracji etapu, czego najlepszym przykładem są wszystkie filmy Andrzeja Wajdy. W wykoślawianiu naszych dziejów czynny udział biorą intelektualiści rozwijający tak zwana Doktrynę Giedroycia, która leży u podstaw polskiej polityki wschodniej. Nie można się obrażać na Putina, że bredzi, nasi liderzy stojący na narodu czele jak bracia Kaczyńscy, Tusk, Komorowski, Kwaśniewski i Prezydent elekt Hołownia wcale nie są lepsi. Ci ludzie żerują na braku elementarnej wiedzy o historii Polski, emocjach narodu i jego fobiach.
Aby szybko się wyleczyć z idiotyzmów serwowanych w mediach wszelkiego typu wystarczy je wyłączyć i sięgnąć po zapomniane już dzieła wybitnych polskich profesorów:
Profesor Henryk Paszkiewicz: Jagiellonowie a Moskwa
Profesor Henryk Paszkiewicz: Polityka ruska Kazimierza Wielkiego
Profesor Henryk Paszkiewicz: Początki Rusi
Profesor Henryk Paszkiewicz: Powstanie narodu ruskiego
Profesor Henryk Paszkiewicz: Wzrost potęgi Moskwy
Profesor Oskar Halecki: Unia jagiellońska i misja dziejowa Polski
Profesor Oskar Halecki: Litwa, Ruś i Żmudź jako części składowe Wielkiego Księstwa Litewskiego
Profesor Oskar Halecki: Unia lubelska
Profesor Oskar Halecki: Przyłączenie Podlasia, Wołynia i Kijowszczyzny do Korony w roku 1569
Profesor Oskar Halecki: Dzieje Unii Jagiellońskiej
Profesor Oskar Halecki: Jadwiga Andegaweńska i kształtowanie się Europy Środkowowschodniej
Profesor Oskar Halecki: Małżeństwo królowej Jadwigi w świetle historii
Profesor Oskar Halecki: Unia brzeska w świetle współczesnych świadectw greckich
Profesor Feliks Koneczny: Dzieje Rosji
Profesor Feliks Koneczny: O pierwotnej polskości Ziemi Chełmskiej i Rusi Czerwonej
Profesor Feliks Koneczny: Jagiełło i Witold
Profesor Feliks Koneczny: Dzieje administracji w Polsce w zarysie
Profesor Feliks Koneczny: Dzieje Polski za Piastów
Profesor Feliks Koneczny: Dzieje Polski za Jagiellonów
Profesor Feliks Koneczny: Polskie Logos a Ethos
Profesor Feliks Koneczny: Cywilizacja bizantyńska
Wszystkie wymienione książki bezpośrednio nawiązują do kompletnych breni wygłoszonych przez Prezydenta Putina, są też pięknym rozwinięciem artykuly Romana Dmowskiego.
Niestety bomoty Prezydenta Putina znajdują żyzną glebę w Stanach Zjednoczonych Ameryki czego przykładem jest nie tylko Tucker Carlson ale także w miarę światli ludzie pokroju pułkownika Douglasa McGregor. Polska i polacy kojarzeni są w USA z pierogami, kiełbasą i antysemityzmem. Amerykańskie elity nie mają pojęcia o historii Polski a przeciętny Amerykanin nie jest wstanie pokazać Polski na mapie. Niestety jest to nasza wina. Wymienione powyżej książki praktycznie nie istnieją w naszej świadomości wiele z nich jest po prostu niedostępnych dla czytelników. Zalewani jesteśmy sieczką płynąca z mediów, a sami jesteśmy zbyt leniwi aby wsadzić nos w książkę. Czas najwyższy aby to zmienić! Z pełną premedytacją, Polskę wpycha się wojnę na Ukrainie, w wojnę która skończy się dla nas tragicznie.
T. Carlson: Panie Prezydencie, bardzo dziękuję za ten wywiad.
24 lutego 2022 r. gdy na Ukrainie rozpoczął się konflikt, przemawiał Pan do swojego kraju i narodu. Powiedział Pan, że podjął Pan działania zbrojne, ponieważ doszedł Pan do wniosku, że przy pomocy NATO, Stany Zjednoczone mogą przeprowadzić niespodziewany atak. Atak na pański kraj. Dla Amerykanów to paranoja. Dlaczego Pan sądzi, że Ameryka mogłaby zadać Rosji nieoczekiwany cios? Jak doszedł Pan do tego wniosku?
Władimir Putin: Nie chodzi o to, że Ameryka zamierzała zadać Rosji nieoczekiwany cios, nigdy tego nie mówiłem. Czy prowadzimy talk show, czy prowadzimy poważną rozmowę?
T. Carlson: Ale to był doskonały wstęp. Jeszcze raz podziękuję za ten wywiad. Tak, prowadzimy poważną rozmowę.
Władimir Putin: Pan jest, o ile rozumiem, historykiem z wykształcenia, prawda?
T. Carlson: Tak.
Władimir Putin: W takim razie pozwolę sobie – zaledwie 30 sekund lub jedną minutę – na przedstawienie krótkiego tła historycznego. Pozwoli Pan?
T. Carlson: Ależ oczywiście, proszę.
Władimir Putin: Proszę spojrzeć, jak zaczęły się nasze stosunki z Ukrainą, skąd się one wzięły, z Ukrainy? Państwo rosyjskie zaczęło się tworzyć jako scentralizowany byt w 862 roku, kiedy to Nowogród - położony w północno-zachodniej części kraju - zaprosił waregskiego księcia Rurika, ze Skandynawii do panowania nad państwem. W 1862 roku Rosja obchodziła 1000-lecie swojej państwowości, a w Nowogrodzie znajduje się pomnik poświęcony 1000-leciu istnienia kraju. W 882 r. do Kijowa przybył następca Ruryka, książę Oleg, który w istocie pełnił funkcję regenta młodego syna Ruryka, ponieważ sam Ruryk już wtedy nie żył. Książę Oleg, odsunął od władzy dwóch braci, którzy najwyraźniej byli kiedyś członkami oddziału Rurika, i w ten sposób Rosja zaczęła się rozwijać, tworząc dwa ośrodki: w Kijowie i Nowogrodzie. Następną, bardzo znaczącą datą w historii Rosji jest rok 988, jest to Chrzest Rusi. Książę Włodzimierz, prawnuk Ruryka, ochrzcił Ruś i przyjął prawosławie – chrześcijaństwo rytu wschodniego. Od tego czasu scentralizowane państwo rosyjskie zaczęło się umacniać. Dlaczego tak się stało? Jedno terytorium, wspólne powiązania gospodarcze, jeden język, a po chrzcie Rusi – jedna wiara i jedna władza książęca. Scentralizowane państwo rosyjskie zaczęło nabierać kształtu.
W czasach starożytnych, czyli średniowieczu, sprawy się jednak skomplikowały i to z różnych powodów, głównie z powodu wprowadzonej przez Jarosława Mądrego sukcesji na tron – a właściwie nieco później, już po jego śmierci. Sukcesja na tron była złożona, nie była przekazywana bezpośrednio od ojca na najstarszego syna, ale od zmarłego księcia, który następnie przekazywał władzę swojemu bratu, ten zaś na swoich synów i to w różny sposób.
W konsekwencji doprowadziło to do fragmentaryzacji Rusi – jednego państwa, które zaczęło nabierać kształtu jako jedna całość.
Nie ma w tym nic szczególnego; ten sam proces zachodził w Europie. Jednak rozdrobnione państwo rosyjskie stało się łatwym łupem dla imperium, które kiedyś stworzył Czyngis-chan. Jego następcy, Batu-chan, przybyli na Ruś, splądrowali prawie wszystkie miasta i zniszczyli je. Południowa część, gdzie, nawiasem mówiąc, znajdował się Kijów, po prostu utraciła niepodległość, jednak miasta północne zachowały część swojej suwerenności. Złożyły hołd Hordzie i tym samym zachowały część swojej suwerenności. A potem zaczęło kształtować się jedno państwo rosyjskie z centrum w Moskwie.
Południowa część ziem rosyjskich, w tym Kijów, zaczęła stopniowo ciążyć w stronę kolejnego „magnesu” – w kierunku kształtującego się w Europie centrum. Było to Wielkie Księstwo Litewskie. Nazywano go nawet litewsko-rosyjskim, gdyż znaczną część tego państwa stanowili Rosjanie. Mówili po starorusku i wyznawali prawosławie. Ale potem nastąpiło zjednoczenie Wielkiego Księstwa Litewskiego i Królestwa Polskiego. Kilka lat później została podpisana kolejna unia w sferze duchowej, część księży prawosławnych podporządkowała się władzy papieża. Tym samym ziemie te weszły w skład państwa polsko-litewskiego. Ale Polacy od kilkudziesięciu lat prowadzili polonizacje tej części społeczeństwa. Wprowadzili tam swój język, wśród ludu zaczęli szerzyć przekonanie, że nie są do końca Rosjanami, że skoro żyją na krawędzi, to są Ukraińcami. Pierwotnie słowo „Ukrainiec” oznaczało, że dana osoba mieszka na obrzeżach państwa, „na jego krańcu”, a właściwie jest zatrudniona w służbie granicznej. Nie chodziło tu o żadną konkretną grupę etniczną.
Polacy więc robili wszystko, co mogli, aby spolonizować te ziemie i w zasadzie traktowali tą część ziem rosyjskich dość surowo, jeśli nie okrutnie. Wszystko to doprowadziło do tego, że ta część ziem rosyjskich zaczęła walczyć o swoje prawa. Ludność pisała listy do Warszawy, żądając poszanowania ich praw, żeby reprezentantów wysyłano, m.in. do Kijowa…
T. Carlson: Kiedy to było, w jakich latach?
Władimir Putin: To było w XIII wieku.
Opowiem teraz, co wydarzyło się później i podam daty, aby nie było nieporozumień.
A w roku 1654, a nawet nieco wcześniej, lud sprawujący władzę w tej części ziem ruskich zwrócił się do Warszawy, powtarzam, żądając, aby przysłano do nich osoby pochodzenia rosyjskiego i wyznania prawosławnego. A kiedy Warszawa w zasadzie nic im nie odpowiedziała i praktycznie odrzuciła te żądania, zaczęli zwracać się do Moskwy, aby Moskwa ich przyjęła.
Żebyście nie myśleli, że coś wymyśliłem, wręczę wam te dokumenty...
T. Carlson: Nie sądzę, aby Pan zmyślał?
Władimir Putin: Są to jednak to dokumenty z archiwum, kopie. Oto listy Bohdana Chmielnickiego, wówczas człowieka sprawującego władzę w tej części ziem rosyjskich, którą dziś nazywamy Ukrainą. Pisał do Warszawy, żądając poszanowania ich praw, a po odmowie zaczął pisać listy do Moskwy, prosząc go o wzięcie ich pod silną rękę cara moskiewskiego. Tutaj [w teczce] znajdują się kopie tych dokumentów. Zostawię je dla Pana jako dobrą pamiątkę. Jest tłumaczenie na rosyjski, a Pan przetłumaczy te dokumenty na język angielski.
Rosja nie zgodziła się na natychmiastowe przyjęcie tych ziem, gdyż zakładała, że rozpocznie się wojna z Polską. Jednak w 1654 r. Sobór Ziemski – będący organem przedstawicielskim władzy państwa staroruskiego – podjął decyzję, że ta część ziem staroruskich stała się częścią królestwa moskiewskiego. Zgodnie z przewidywaniami rozpoczęła się wojna z Polską. Trwała ona 13 lat, po czym zawarto rozejm. I właśnie po zawarciu tego aktu z 1654 r., czyli 32 lata później, moim zdaniem, z Polską został zawarty pokój, „pokój wieczny”, jak wówczas mówiono. Ziemie te, cały lewy brzeg Dniepru, łącznie z Kijowem, trafiły do Rosji, a cały prawy brzeg Dniepru pozostał przy Polsce.
Następnie, za czasów Katarzyny II, Rosja odzyskała wszystkie swoje historyczne ziemie, w tym południe i zachód. Wszystko to trwało aż do rewolucji. Przed I Wojną Światową, austriacki Sztab Generalny korzystając z tych pomysłów ukrainizacji, zaczął bardzo aktywnie propagować ideę Ukrainy i ukrainizacji. Wszystko motyw takiego postępowania był jasny ponieważ w przededniu wojny światowej, oczywiście istniała chęć osłabienia potencjalnego wroga, była to próba stworzenia sobie sprzyjających warunków w strefie przygranicznej. W XIX w. pojawili się także teoretycy niepodległości Ukrainy, którzy mówili o potrzebie niepodległości Ukrainy. Prawdą jest że ci wszyscy “budowniczowie” niepodległości Ukrainy twierdzili, że powinna mieć ona bardzo dobre stosunki z Rosją, i mocno na to nalegali. Po rewolucji 1917 r. bolszewicy próbowali przywrócić państwowość Ukrainy. Wybuchła wojna domowa, w tym z Polską. W 1921 roku podpisano pokój z Polską, na mocy którego zachodnia część, na prawym brzegu Dniepru, ponownie trafiła do Polski.
W 1939 roku, po tym jak Polska współpracowała z Hitlerem, a Polska kolaborowała z Hitlerem, w archiwach mamy wszystkie dokumenty dotyczące tego faktu, Hitler zaproponował zawarcie pokoju z Polską, traktatu o przyjaźni i sojuszu. Żądał jednak, aby Polska oddała Niemcom tak zwany Korytarz Gdański, który łączył główną część Niemiec z Królewcem i Prusami Wschodnimi. Po I Wojnie Światowej ta część terytorium została przekazana Polsce, a miasto Danzig zastąpiono Gdańskiem. Hitler błagał ich o pokojową kapitulację, ale Polacy odmówili. Niemniej jednak współpracowali z Hitlerem i wspólnie zaczęli dzielić Czechosłowację.
T. Carlson: Czy mogę zapytać? Mówi Pan, że część Ukrainy była przez setki lat ziemią rosyjską. Dlaczego po prostu Pan ich nie przyjął, kiedy został Pan Prezydentem, 24 lata temu? Posiadał Pan wszakże broń. Dlaczego w takim razie czekał Pan tak długo?
Władimir Putin: Powiem Panu teraz, że już kończę ten wykład historyczny. Może jest on nudny ale wiele wyjaśnia.
Roman Dmowski
UKRAINA JAKO NARODOWOŚĆ.
Wyraz “Ukraina”, który do niedawna jeszcze oznaczał ziemie kresowe na południowym wschodzie Polski, w języku politycznym ostatnich czasów przybrał nowe znaczenie. W dzisiejszem postawieniu kwestji ukraińskiej przez Ukrainę rozumie się cały obszar, którego ludność mówi w większości narzeczami maroruskiemie, obszar, na którym mieszka blisko pięćdziesiąt milionów ludzi.
Narzecza wschodnio-słowiańskie, zwane ruskiem z początku mało się między sobą różniące, liczebnie się bardzo rozrosły przez kolonizację słabo zaludnionych obszarów od Karpat aż do Pacyfiku, i przez asymilację ich ludności. Wyraźne zróżnicowanie ich na odłamy wielko- i małoruski - dodać jeszcze trzeba trzeci, białoruski - nastąpiło dopiero po zniszczeniu i spustoszeniu Wielkiego Księstwa Kijowskiego przez koczowniczych Połowców. Język wielkoruski, rosyjski, kształtował się na leśnym obszarze między Wołgą i Oką, na którym osadnicy słowiańscy zlewali się stopniowo ze szczepami fińskiemi i który przez dwa stulecia pozostawał pod pod jarzmem mongolskim. Stal się on językiem państwa moskiewskiego, późniejszej Rosji, i wydał wielką bogatą i oryginalną literaturę.
Natomiast mowa małoruska stała się mową południowego zachodu, który wchodził coraz bardziej w sferę panowania polskiego. Była ona mową podkarpacia, które przez krótki cz:is
tworzyło własne państwo, Królestwo Halickie, oraz mową osadników, posuwających się pod osłoną potęgi polskiej coraz głębiej w step, coraz dalej na wschód, za Dniepr, od Czerwonej Rusi przez Podole, Kijowszczyznę, województwo czernihowskie i połtawskie, i wchłaniających w siebie żywioły stepowe. Po utracie tych województw przez Polskę i następnie po rozbiorze
Polski, posuwanie się tych osadników na wschólł, poza Don, i na południe, ku morzu Czarnemu, nie ustało i nie ustało dalsze szerzenie się mowy małoruskiej. Stąd olbrzymi obszar, jaki ona obecnie zajmuje. Ludność małoruska różni się od wielkoruskiej nie tylko mową. Już sam fakt, że ostatnia kolonizowała obszary leśne i mieszała się ze szczepami fińskiemi, gdy pierwsza szerzyła się na stepie, wchłaniając w siebie jego wędrownych mieszkańców, musiał wytworzyć dużą różnicę. Jeszcze większa wynikła z różnicy w losach dziejowych. Gdy tamta, pozostając długo w sferze panowania mongolskiego, urabiała się pod jego wpływami, ta ulegała silniejszym lub słabszym wpływom zachodnim, polskim, a nawet w znacznej swej części przez Unję kościelną wciągnięta została w sferę wpływu Kościoła Rzymskiego. Można nawet powiedzieć, że różnice charakteru, psychologji są większe, niż różnice mowy. Trzeba wszakże stwierdzić, że pomiędzy poszczególnemi ziemiami, na których rozbrzmiewa mowa małoruska, a jak dziś się mówi ukraińska, istnieją ogromne różnice warunków przyrodzonych i większe jeszcze różnice w losach dziejowych. Zaczynając od ziem podkarpackich, które już blisko tysiąc lat temu należały do Polski, a od Kazimierza Wielkiego do pierwszego rozbioru bez przerwy stanowiły integralną część Korony, które wreszcie nigdy nie były pod panowaniem rosyjskiem, a kończąc na pobrzeżu czarnomorskim i późno kolonizowanych ziemiach na wschód od Poltawsżczyzny, które nigdy nie widziały panowania polskiego, można podzielić obszar mowy małoruskiej na· jakie siedem czy osiem odrębnych całości, z -których każda miału inną historję. Stąd głębokie różnice duchowe, kulturalne i polityczne między poszczególnemi odłamami ludności, mówiącej po małorusku, i ogromnie ubogi zapas tego, co jest wszystkim odłamom wspólne.
Kwestja ukraińska stoi w przeciwieństwie do kwestyj wszystkich innych odradzających się narodowości. Tam, w każdym wypadku jest to sprawa paru lub kilku miljonów ludności względnie jednolitej, gdy tu chodzi o dziesiątki miljonów, za to rozpadające się na bardzo różnorodne grupy terytorialne. Przy tej różnorodności mówić o istnieniu narodu ukraińskiego można tylko z wielką licencją.
Niemniej przeto sam fakt istnienia ludu, odcinającego się wyraźnie od sąsiednich lub zamieszkujących z nim te same ziemie mową, zwyczajami, charakterem, wreszcie religją lub obrządkiem, już rodzi kwestję, która w sprzyjających warunkach zjawia się na terenie politycznym, bącli na skutek dążeń działaczy, wychodzących, z tego ludu, bądź też przez machinacje państw, usiłujących wygrać ją w swoim interesie. To było nieuniknione i na obszaFze mowy małoruskiej.
Kwestja narodziła się jednocześnie, w połowie diziewiętnastego stulecia, w dwóch odległych od siebie punktach.
Ruch samorzutny, podjęty przez ludzi czystych i bezinteresownych, szukających odrębnego kulturalno-literackiego wyrazu dla odrębnego ducha swego ludu, zjawił się w tym czasie na Ukrainie zadnieprzańskiej. Głównym jego przedstawicielem był poeta Szewczenko.
Nie było to przypadkiem, że kolebką jego była ta właśnie ziemia. Dawne województwa czernihowskie i poltawskie to była najbardziej stylowa Ukraina, najpiękniejsza rasowo i najbujniejsza duchowo. Ta ziemia wydała w pierwszej połowie XIX stulecia wielkiego pisarza Hohola (Gogola), który, choć pisał po rosyjsku, wyrażał w swej twórczości ducha Ukrainy. Ona też pozostała ogniskiem ruchu ukraińskiego w państwie rosyjskiem.
Rząd rosyjski nie stawiał przeszkód tej pracy kulturalno-literackiej, aczkolwiek patrzył na nią niezbyt chętnym okiem. Traktował on ten ruch jako regjonalistyczny. Natomiast Polacy, ze zrozumiałych względów darzyli go sympatją i zachęcali do przekształcenia się na polityczny. Ich pragnieniem. było wygrać go przeciw Rosji. Było to dążenie całkiem logiczne. W państwie,
w którem żywioł rosyjski usiłował zalać wszystko, należało dla własnej obrony podsycać wszelkie dążenia do·narodowego przeciwstawienia się Rosji. Zaczynając od powstania 63 r., na którego sztandarach obok Orła i Pogoni umieszczono św. Michała, a kończąc na Dumie rosyjskiej, w której za przykładem Koła Polskiego powstała autonomiczna grupa ukraińska, stale istnieje pewien związek sympatji między polityką polską w państwte rosyjskiem a ruchem ukraińskim.
Drugim punktem, w którym kwestja się zjawia, jest zabór austrjacki, Wschodnia Galicja. Tam początkią całkiem inne. Tam rząd austrjacki wytwarza kwestję ruską w celu osłabienia Polaków. Jak mówiono w Galicji, hrabia Stadion wynalazł Rusinów". Stąd kwestją tego ruchu stanęła tam od razu jako kwestja polityczna, praca zaś nad odrodzeniem kulturalnem była traktowana raczej, jako zabieg pomocniczy do polityki.
Była to kwestja czysto miejscowa, kwestja państwa austrjackiego, obejmująca wschodnią Galicję i północną Bukowinę. Rusini (Ruthenen) stali się prawno-politycznie jedną z narodowości austrjackich. Nie wszyscy się za takich uznali: obok nielicznych żywiołów, uważających się za Polaków ( gente Ruthenus, natione Polonus), silny odłam (starorusini) uważał się za Rosjan i posługiwał się w życiu kulturalnem językiem rosyjskim, uważając mowę małoruską jedynie za gwarę ludową. Ten kierunek był podsycany i zasilany przez Rosję, która aż do wojny 1914 r. patrzyła na Galicję Wschodnią, jako na przyszłą swą zdobycz.
Dopiero pod koniec ubiegłego stulecia zaczęto mówić o narodowości „ukraińskiej", zaludniającej zarówno Galicję Wschodnią, jak południe państwa rosyjskiego, i zjawiła się kwestja „ukraińska” jako zagadnienie przyszłości politycznej ziem, przez tę narodowość zaludnionych. Od tego czasu w austrjackim języku politycznym wyraz „Rusini" szybko jest wypierany przez nowy termin „Ukraińcy".
No comments:
Post a Comment